ul. Jana Pawła II 15/12, Gliwice kontakt@psycholog-gliwice.com

Każda współczesna kobieta ma na swoim koncie przynajmniej jedną przygodę z dietą, odchudzaniem, ograniczaniem słodyczy itd. Niektóre z nas powtarzają ją cyklicznie, inne są niewolnicami, jeszcze inne się dystansują, lansują „akceptację swoich krągłości”. Tak czy inaczej kwestia wagi, rozmiaru, wymiarów jest tak powszechna, że nie sposób pominąć jej znaczenia dla kobiecej tożsamości.

W zalewającej nas ofercie – co rusz nowych – wspaniałych diet, dominuje koncentracja na tematyce żywieniowej, doborze składników, układaniu jadłospisu itd. Autorzy czy celebryci zajmujący się odchudzaniem nie zapominają o elemencie psychicznym: odpowiedniej motywacji, zakładaniu realistycznych celów, planowaniu kolejnych etapów odchudzania itd. Mało jednak uwagi przykłada się do wewnętrznego procesu zmiany, który jest integralnym elementem odchudzania.

Efekt jojo po diecie

Związany z tym jest odsetek nieudanych czy kończących się efektem „jojo” diet. Aby zilustrować tę zależność, posłużę się przykładem anoreksji. W chorobie tej następuje zaburzenie obrazu własnego ciała, wskutek czego wychudzona do granic dziewczyna wciąż uważa, że jest zbyt gruba. Mimo świadomości zdrowotnych skutków niskiej wagi, zauważanych przez wszystkich zmian w wyglądzie, chora tkwi w uporze, że musi chudnąć. Pokazując jej zdjęcia, stawiając nagą przed lustrem – nic nie wskóramy, ona inaczej postrzega swoje ciało. Ma „okulary zniekształcające rzeczywistość”.

Podobnie jest z kobietami notorycznie odchudzającymi się. Jak to możliwe, że po wymarzonym spadku wagi, zmianie rozmiaru – za jakiś czas ważą tyle samo lub więcej i wszystko zaczyna się od początku?

Osoby takie bardzo często mają „okulary zniekształcające rzeczywistość”. Dowodem na ich istnienie są takie zachowania jak: kupowanie za małych ubrań – bo przecież schudniemy i będą pasować; ubieranie się w sposób niedostosowany do naszych kształtów, figury – bo wydaje się nam, że fajnie wyglądamy; zjadanie więcej niż planowaliśmy – bo „wyrównamy”, nie jedząc później.

Stosujemy bardzo wiele zabiegów psychologicznych, inaczej mówiąc, mechanizmów obronnych, aby ukryć przed sobą niezadowolenie ze sposobu odżywiania i tego, do jakich celów używamy jedzenia.

Otyłość nie bierze się z powietrza, choć większość osób mających problem z wagą będzie utrzymywać, iż tak właśnie jest. „Jedzą przecież normalnie, lubią tylko słodycze, winne są geny, tarczyca, brak ruchu”. Jeżeli jednak zaczniemy się uważnie przyglądać, jakie funkcje jedzenie pełni w naszym życiu, zobaczymy, że zaspokajanie głodu będzie na jednym z ostatnich miejsc.

Dlaczego jemy?

Dlaczego jemy: dla przyjemności, w nagrodę, w celach utrzymywania więzi społecznych, ze smutku, ze strachu, z lęku i niepokoju, aby o czymś zapomnieć, z przyzwyczajenia.

Osoby, które jedzą, aby zaspokoić głód, nawet mając wolny metabolizm czy lubiąc słodycze, nie będą miały problemów z nadwagą.

Sedno problemu umiejscowione jest poza zasięgiem wzroku, nie można go zważyć ani zmierzyć. Istota tkwi w naszych emocjach, sposobie myślenia, ocenie siebie i świata.

Dlaczego się odchudzamy?

Aby więc schudnąć skutecznie czy być zadowolonym ze swojego wyglądu – nie wystarczy przejść na dietę.

Warto na początku zastanowić się, dlaczego w ogóle chcemy schudnąć?

  • Czy dotyka nas presja wszechobecnego odchudzania się i dążenia do rozmiaru zero?
  • Czy mamy zalecenia zdrowotne?
  • Czy chcemy się lepiej czuć?

Jeżeli uważamy, że po schudnięciu poczujemy się lepiej… mylimy się. Może na chwilę, ale później wewnętrzne impulsy popchną nas znowu do jedzenia, dzięki któremu zazwyczaj poprawialiśmy sobie nastrój.

Dobre samopoczucie nie zależy od kilogramów! Jeżeli nie czujemy się dobrze ze sobą, nie poczujemy się i po schudnięciu. To tania iluzja sprzedawana w mediach, napędzająca przemysł „dietetyczny”.

Jeżeli chcemy schudnąć z powodu presji, którą odczuwamy, bo czujemy się za grube – także – uwaga. Dążenie do doskonałej sylwetki jest skazane na porażkę. Osoby, które taką posiadają okupują to ciężką pracą i często wcale nie idzie to w parze z poczuciem szczęścia czy zadowolenia z siebie.

Również w przypadkach sporej nadwagi, gdy mamy zalecenia zdrowotne, aby naprawdę sobie pomóc, warto zastanowić się nad przyczynami obecnego stanu rzeczy.

Może warto zamiast zaczynać kolejną dietę czy zadręczać się z powodu „nadmiaru kilogramów”, pójść do terapeuty, aby zrozumieć siebie, zbudować adekwatny obraz samego siebie, poczuć się ze sobą lepiej. Nadwaga jest wynikiem zaburzonego obrazu samego siebie, braku wewnętrznej akceptacji siebie i mechanizmów uzależnienia rządzących nami w kwestii jedzenia.

Psychologia odchudzania

Chudnięcie zaczyna się w głowie. Utrata kilogramów i utrzymanie odpowiedniej wagi są ściśle powiązane z wglądem we własne stany emocjonalne, świadomością napięć i umiejętnością ich redukcji.

Jedzenie jest pierwotnym źródłem przyjemności, spokoju, świadomości istnienia, akceptacji. Doświadczamy tego już w życiu płodowym. W niemowlęctwie słodkie mleko dostępne jest natychmiast po zidentyfikowaniu nieprzyjemnego doznania niepełności. Jedzenie to także odczuwanie miłości, troski, zachwytu, budowanie więzi z mamą. Przyjemność związana z jedzeniem, najadaniem się, błogością jest w nas głęboko zakorzeniona.

Jeśli to zrozumiemy – diety nie będą potrzebne.

Zmiana wagi oczywiście jest możliwa, a czasem potrzebna. Powinna być zapoczątkowana od zmiany w psyche.

autor: Anna Kaźmierczyk-Słomka